WESELE W STODOLE
Największy luz jaki widziałam!
Czyli wesele Olgi i Karola
Jak wiem, że jadę na wesele w stodole to do bagażnika lądują trampki, gruby sweter i dodatkowe lampki.
Nigdzie nie da się uzyskać większego luzu, slow wedding i brak pośpiechu niż między drewnianymi deskami pośród pól.
Ogród weselny pięknie wpasowuje się w te klimaty.
Jeśli zależy Wam na tym aby ślub i wesele było po prostu bez napinki- polecam tę ścieżkę.
Tutaj nie da rady za długo na szpilkach 😉
Wróćmy do tej wspaniałej dwójki ludzi, którzy mnie oczarowali od pierwszego spotkania.
Na sesję narzeczeńską zaprosili mnie do swojego świata, dosłownie! Zrobiliśmy ją w domku letniskowym,
w którym spędzają każdą wolną chwilę. To totalnie moje klimaty i od razu poczułam mocniejsze bicie serca.
Obejrzałam albumy rodzinne, posłuchałam opowieści, podpytałam o dzień ślubu.
Wiedziałam, że będzie BARDZO ICH ten dzień.
Motyw: klasyka polskiego filmu lat 90tych
no bo kto nie zna „mają rozmach skurwy*yny” 😉
Ślub humanistyczny, bo jak się okazało, cywilny wzięli spontanicznie (W żółtch czapkach o dresach) któregoś pięknego dnia rok wcześniej.
Tylko oni i świadkowie. Może być lepiej?
A na przygotowania przyjaciółki ubrały bluzy rekina, które w późnych godzinach godzinach nocnych wspaniale ogrzały ich ciałka.
Mogę wiele opowiedzieć, bo zachwycił mnie ten dzień bardzo.
I wcale nie dlatego, że miejsce było super, czy pogoda.
Byłam zachwycona ludźmi.
Tym, że nikt tam nie był z przypadku. Każdy przeżywał, chciał być, kochał Olgę i Karola.
Takich gości życzę każdej Parze Młodej.
A teraz, bez gadania, spójrzcie jacy byli wspaniali.
Ftogoraf na ślub: Ja czyli Wisienka na torcie 🙂
Miejsce: OGRÓD WESELNY
Dj: Baran in Public
Suknia: BOSO
Mistrz Ceremonii (wspaniały!): Arkadiusz Wrzesień
Leave a reply